wtorek, 1 listopada 2016

Ich troje w akcji - czyli jak wykorzystać nietrafiony zakup w pielęgnacji włosów

 
   Promocje gonią promocje. Nie wiem jak w waszym przypadku, ale ja trzymam już moje nogi "na wodzy", abym tylko nie weszła do kolejnej drogerii w której trwa kolejna z rzędu  promocja -40%. Ilość kosmetyków w moich zbiorach mnie przeraża, a nadal znalazło by się coś co jest mi do życia niezwykle niezbędne. Chyba czas się leczyć. 


A pro po leczenia i uszczuplenia swoich kosmetycznych zbiorów, przychodzę do was z postem włosowym, który na pozór zupełnie się nie klei z tym co za chwilę wam pokażę - na szczęście pozornie. W szale zakupów, zawsze znajdzie się jakiś produkt który, miał być cudem, a jest bublem. I chyba jest to nieuniknione nawet w dobie istnienia takich portali jak wizaż.pl. I tutaj przychodzi pytanie. Jak pozbyć się produktu, który nam nie pasuje, a czasem wręcz nawet szkodzi, nie marnując przy tym swoich pieniędzy ? I tutaj propozycji mamy na prawdę wiele. Ja natomiast pokaże wam 3 z nich, które sama przetestowałam i zaliczyłam je do jak najbardziej udanych. 

Czy te sposoby przypadną wam do gustu czy nie zależy to oczywiście od tego czego wasze włosy tak na prawdę potrzebują i jaki typ reprezentują. Moje włosy to tak zwany typ 2B (u nasady proste, od ucha delikatnie się falują). Są to typowe "suchaki" z tendencją do rozdwajania się, przesuszaniaa i puszenia. Ciężko jest je "dociążyć" dlatego do tego celu muszę używać cięższego kalibru. Ale może w końcu przejdźmy do sedna sprawy.



Pierwszy na tapetę idzie krem firmy Babydream przeznaczony do ochrony przed zimnem i wiatrem, który po zastosowaniu spowodował u mnie ogromny wysyp na twarzy. Czytając post na którymś z blogów o tematyce włosowej okazał się świetnym produktem dociążającym i nawilżającym włosy. Co z nim w takim razie robię ? Dodaję niewielką ilość do maski używanej po myciu i później taką mieszkankę wyczesuję dużą prostokątną szczotką przez jakieś 5 minut. (Jeśli nie słyszałyście o metodzie wyczesywania odżywki zapraszam na film Agnieszki z  wwwlosy w którym wszystko jest pokazane co i jak.) Włosy po takiej maseczce są dociążone i idealnie nawilżone. I nie ma tu mowy o jakimkolwiek przeciążeniu czy nieświeżości. Jeśli komuś służy również kremowanie włosów (nakładaniu kremu przed myciem) to ten produkt również świetnie się nada. Ma bardzo fajny, naturalny i pełen dobroci skład, a do tego tak niską cenę, że żal nie wypróbować 

Kolejnym produktem, który pomógł mi w nawilżeniu włosów jest oliwkowa woda tonizująca z Ziaji, która może bublem nie jest bo jako tako go jeszcze nie przetestowałam na skórze twarzy, ale spoglądając na skład doszłam do wniosku, że na włosy nada się idealnie. I tak się stało. Wypróbowałam go w postaci nawilżającej mgiełki przed olejowaniem włosów i okazało się, że na prawdę w tej roli dobrze się spisuję. Po umyciu włosy były mięciutkie, puszyste no i oczywiście nawilżone.  Jedynie co mi w tym produkcie przeszkadza to atomizer, który słabo rozpyla tonik, co plusem oczywiście jest jeśli chcemy stosować go do twarzy, jeśli jednak chodzi o włosy to jest to trochę uciążliwe. 



I na koniec ląduje według mnie chyba największa abstrakcja tego wpisu, czyli wykorzystanie nietrafionych nawilżających maseczek do twarzy.  Nie raz już mi się przytrafiło, że nawet jednorazowa maseczka potrafiła pozatykać mi pory lub podrażnić moją buzię co ewidentnie kwalifikowało produkt do kosza. Gorzej gdy jedno opakowanie jest przeznaczone na dwie lub więcej aplikacji. Co ja w takim razie z nimi robię ? Dodaję je do "maseczek" pod olej. Czyli jednym słowem robię jeden wielki mix remix nawilżający składający się na przykład z nic nierobiącej odżywki do włosów, gliceryny, żelu aloesowego, balsamu do ciała z fajnym składem i z dodatkiem takiej właśnie maseczki. To wszystko ląduje na mokre bądź suche włosy po czym nakładam na to wszystko olej i zawijam w folię spożywczą. U mnie ta opcja fajnie się sprawdza i jeszcze ani razu mnie nie zawiodła. 



         Chciałam jeszcze wspomnieć o bardzo ważnym aspekcie. W tego typu włosowych eksperymentach trzeba zwracać uwagę na SKŁADY używanego produktu. Bo w kosmetykach przeznaczonych do włosów, bądź co bądź raczej w większym stopniu sobie nie zaszkodzimy. Jednak jeśli chodzi o kosmetyki, które do włosów przeznaczone nie są, trzeba zwracać uwagę co w sobie zawierają. Jak najbardziej mile widziane są przeróżne ekstrakty, różnej maści oleje, czy nawilżacze typu gliceryna czy panthenol. Jeśli nie jesteśmy pewni danego składnika, warto poświęcić kilka minut na pobawienie się w detektywa i po prostu sprawdzić co to jest za cudo w internecie. 


I na koniec chciałam się trochę pochwalić. Może to i nic, ale właśnie wczoraj stuknęło mi 1000 wyświetleń z czego jestem bardzo, ale to bardzo uradowana. Dziękuję, że czasem odwiedzacie i mój mały zakątek, któremu jeszcze bardzo dużo brakuję do ideału :) Jeszcze raz wielkie dzięki !



4 komentarze:

  1. ciekawe te eksperymenty, może kiedyś coś spróbuje wykorzystać innego do włosów, chciałabym je teraz na jesień bardziej nawilżać ;) 1000 brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe doświadczenie. Olejek przeznaczony do ciała - wykorzystałam do nawilżania włosów i sprawdził się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ta mgiełkę z Ziaji, ale stosuję ja tylko do twarzy, nigdy nie pomyślałam, by używać jej także do włosów! Świetny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie to wymyśliłaś :D
    Miłego wieczoru Kochana! ♥
    monikaozdoba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...